Zaplanowaliśmy i pojechaliśmy na wyprawę rowerową z Kalisza do Sulęcina /woj. lubuskie/ i z powrotem do Kalisza. Wyzwanie tym większe, że do przejechania w tydzień mieliśmy zaplanowane około 800 km.
Wyruszyliśmy z Kalisza w dniu 02 lipca 2024 r. wczesnym rankiem, kierując się w stronę Koźmina Wielkopolskiego gdzie mieliśmy zaplanowany pierwszy postój na terenie zamku koźmińskiego w którym teraz mieści się szkoła. Z Koźmina Wlkp. ruszyliśmy do następnego punktu Bazylika w Głogówku /Gostyń/, jednak po drodze zatrzymaliśmy się jeszcze w dawnym mieście Piaski, gdzie znajduje się kościół szachulcowy, zbudowany w latach 1775/1782. Tego dnia kończyliśmy trasę w Śmiglu, przejeżdżając prawie 130 km /miasto wiatraków, ale nie zdążyliśmy ich zobaczyć/, gdzie mieliśmy zaplanowany nocleg w Szkolnym Schronisku Młodzieżowym. Wjeżdżając do Śmigla odwiedziliśmy jeszcze jedną perełkę kościół szachulcowy, wypełniony cegłami i kamieniami polnymi wybudowany w 1769 roku.
Następnego dnia tj. 03 lipca 2024 r. również wcześnie ruszamy w trasę /w piekarni kupujemy jeszcze po drożdżówce i kierujemy się w stronę Rakoniewic. W miejscowości Śniaty znajdujemy ciekawy mural oraz pomnik /Franciszek Ratajczak – pierwszy poległy w walce Powstanie Wielkopolski/, w samych Rakoniewicach oczywiście ciekawa fontanna strażacka i Wielkopolskie Muzeum Pożarnictwa i dalej ruszamy na Zbąszyń, gdzie czeka na nas na rynku grający cały czas koźlarz. Od Zbąszynia trochę zmieniamy nasze plany trasowe bo zaczynają się drogi szutrowe i też piaszczyste. Ole w końcu dojeżdżamy do Paradyża – Gościkowo, gdzie znajduje się Pomnik Historii – Pocysterski Zespól Klasztorny z XIII wieku. Tutaj też mamy pierwszą awarię – Henryk łapie gumę i trzeba wymieniać dętkę, ale idzie to sprawnie. Teraz już kierujemy się na Sulęcin tym bardziej, że wiemy, że zaczynają się teraz górki, po drodze przejeżdżamy przez Wędrzyn gdzie znajduje się amerykańska baza wojskowa, do Sulęcina docieramy po godz. 19.00, gdzie czeka na nas Andrzej u którego zamieszkamy przez najbliższe kilka dni. Tego dnia robimy prawie 139 km.
Trzeciego dnia tj. 04 lipca 2024 r. robimy sobie odpoczynek od rowerów ale za to cały dzień poświęcamy pieszo na Sulęcin – miasto w którym urodził się nasz Henryk Kubik /szpital jest jeszcze na swoim miejscu/, znajdujemy też ładny mural, Heniu z Andrzejem wspominają?, a w rynku ciekawy rowerek.
Czwarty dzień 05 lipca 2024 r. przeznaczyliśmy na wyjazd za granicę – Frankfurt nad Odrą. Z Sulęcina górkami jedziemy przez Ośno Lubuskie z pięknym ratuszem, kościołem warownia i brukowanymi ulicami. W Kunowicach natomiast odnajdujemy w krzakach czołg T-34 i dalej na Słubice gdzie przez most dostajemy się do Niemiec na krótkie zwiedzanie. Wracamy do Słubic odnajdujemy pomniki Wikipedii, po czym przez Rzepin i Torzym wracamy górkami do Sulęcina, przejeżdżając prawie 110 km.
Kolejny piąty dzień 06 lipca 2024 r., to wyjazd do Gorzowa Wielkopolskiego, po drodze spotkanie z patrolem mundurowym. W Gorzowie Henryk spotyka się z kolegą, a na wyjeździe odwiedzamy jeszcze pomnik Edwarda Jancarza. W drodze powrotnej przejeżdżamy przez Wartę, docieramy do Sulęcina po prawie 100 km, a wieczorem przyszła burza i ulewa nad Sulęcin.
Szósty dzień czyli 07 lipca 2024 r., to wyjazd do Lubniewic, Świerczowa i okolic, gdzie mieszkał w młodości nasz Henryk, odwiedzamy dzisiejszy ratusz a kiedyś to była Henryka szkoła, odnajdujemy ciekawa postacie z bajek oraz Park Miłości Michaliny Wisłockiej, nie zabrakło też kąpieli na dzikiej plaży?. Dzisiaj było spokojnie tylko ponad 50 km /ale były odwiedziny i kawunia/.
I przyszedł czas pożegnać się z naszym Andrzejem oraz Sulęcinem i czas wracać do Kalisza.
Siódmy dzień tj. 08 lipca 2024 r. to droga do Leszna i najdłuższy odcinek, ale ruszamy wcześnie rano w kierunku na Świebodzin, gdzie docieramy na rynek a tam czeka na nas Niemen na swojej ławeczce. Dalej ruszamy na Babimost i przez Kargową docieramy do Świętna gdzie kolejny raz napotykamy na kościół szachulcowy z XIX wieku, dalej na Przemęt przez Boszkowo dojeżdżamy ładnymi ścieżkami rowerowymi do Leszna na rynek z ładnym ratuszem. Tym razem nocleg mamy u mojego kolegi szachowego – Krzysztofa, po przejechaniu prawie 168 km, /pizza była wyśmienita, jajecznica na śniadanie i kawa rarytas/. Czas szybko biegnie i rano 09 lipca 2024 roku ostatni odcinek naszej trasy do Kalisza. Z rana kierujemy się do zamku w Rydzynie, dalej do Krobi, Kobylina i przez Krotoszyn i Ostrów Wlkp. Docieramy do naszego Kalisza, pokonując tego dnia 130 km.
I tak minął nam ten wyjazd wyczerpujący bo całą drogę jechaliśmy pod wiatr, upał i te odległości zwłaszcza ta 168 km /nigdy wcześniej tyle nie przejechałem jednego dnia/. Ale co zobaczyliśmy i zwiedziliśmy to rekompensuje wszystko i potwierdza było warto.
Po wszystkim jak Henryk podliczył cała trasa zakończyła się przejechaniem 817 km.
Adam Wojcieszak
Prezes SERiIP przy KMP w Kaliszu