„Rzuć wszystko i ruszaj w Bieszczady” – takie wpisy można wszędzie znaleźć planując i wybierając się w Bieszczady. I takie też hasło przyświecało naszej grupie z Koła PTTK „Z Buta” przy Stowarzyszeniu Emerytów i Rencistów Policyjnych w Kaliszu. W piękny niedzielny dzień 5 września 2021 roku tak jak zaplanowaliśmy ruszyliśmy w Bieszczady.
Droga daleka bo jednak kilkaset kilometrów nawet jak na samochody, to jest co jechać. W drodze postanowiliśmy się zatrzymać na dłuższy postój w dwóch miejsca.
Pierwsze to miejscowość Blizne, gdzie znajduje się piękny zabytkowy drewniany kościół Wszystkich Świętych, pochodzący gdzieś z 1470 roku i działającym przy nim muzeum. Kościół należy do jednych z najcenniejszych zabytków architektury sakralnej w Polsce i został w 2003 roku wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Jednak nie udało nam się go zwiedzić, gdyż należy się wcześniej umówić z dokładnym wyprzedzeniem i jeszcze była to niedziela i odbywała się Masza w nowym kościele.
Więc ruszyliśmy dalej do następnego przystanku a była to Solina i znana w całej Polsce zapora nad Jeziorem Solińskim. Jest to największa budowla tego typu w Polsce, prawie 82 m wysokości i 664 m długości, oczywiście przespacerowaliśmy się po zaporze i na pewno robi wrażenie (tym bardziej, że wcześniej mieliśmy okazję także zwiedzić drugą pod tym względem w Polsce – Zaporę Pilchowice na rzece Bóbr).
Końcowym akcentem tego dnia były Ustrzyki Górne i hotel górski PTTK, który stanowił naszą bazę noclegową i wypadową w Bieszczady. Na miejscu jeszcze kolacja i zaplanowanie następnego dnia.
W poniedziałek pobudka, śniadanie, spakowanie plecaków i ruszyliśmy w Bieszczady: trasa pierwsza to oczywiście najwyższy szczyt Bieszczad i województwa podkarpackiego – Tarnica (1346 m n.p.m.), należący także do Korony Gór Polskich. Trasa wiodła nas z Ustrzyk Górnych po Bieszczadzkim Parku Narodowym, cały czas czerwonym szlakiem, bardzo dobrze oznaczonym, jednak pierwsze godziny to cały czas podejście strome pod górę i cały czas w lesie, dopiero wyjście na Szeroki Wierch pozwoliło nam po raz pierwszy zobaczyć uroki Bieszczad. Dalsza droga na Tarnicę to już taka góra, dół z możliwością podziwiania widoków okolicznych szczytów i w oddali także Połoniny Caryńskiej. Spokojnie podziwiając Bieszczady doszliśmy i zdobyliśmy szczyt Tarnicy i po odpoczynku i posileniu się zeszliśmy szlakiem niebieskim do Wołosatego (najdalej wysunięta na południe Polski zamieszkała miejscowość) a stamtąd wróciliśmy do naszej bazy w Ustrzykach Górnych.
Następnego dnia we wtorek ponownie rano wracamy do Wołosatego i po zakupieniu biletów wstępu do Bieszczadzkiego Parku Narodowego ruszamy w stronę szczytu Halicz (1333 m n.p.m.). Najpierw droga jest przyjemna, delikatnie wznosi się cały czas jednak w górę ale idziemy drogą asfaltową oraz szutrową i tak dochodzimy do Przełęczy Bukowskiej, gdzie robimy dłuższą przerwę na styku granicy polsko-ukaraińskiej. Teraz ruszamy ostro pod górę aby wyjść na ostatni odcinek w drodze na Halicz i aby znowu zobaczyć przepiękne Bieszczady. Z Halicza kierujemy się na Przełęcz Goprowską dalej na Przełęcz pod Tarnicą i do Ustrzyk Górnych wracamy drogą którą wczoraj wchodziliśmy na Tarnicę.
W środę rano po śniadaniu pakujemy się w busa i jedziemy do Wetliny, wysiadamy przy żółtym szlaku i ruszamy w górę na Przełęcz Orłowicza (1099 m n.p.m.), a stąd już tylko spacer po Połoninie Wetlińskiej wchodząc i schodząc z kilku wierzchołków po drodze w tym Osadzki Wierch (1253 m n.p.m.) . Mijamy także po drodze nieczynne – będące w remoncie schronisko „Chatka Puchatka”. Widoki na Połoninie zapierają dech w piersi. Po kilku godzinach znowu stromo schodzimy na parking przy punkcie opłat Brzegi Górne. Wracamy busem do Ustrzyk Górnych do nasze bazy i na kolację.
W czwartek po śniadaniu z Ustrzyk Górnych ruszamy na następną Połoninę czyli Połoninę Caryńską i jak zawsze po zakupieniu biletu wstępu do Bieszczadzkiego Parku Narodowego trasa zaczyna ostro wspinać się w górę a my razem z nią. Po kilku godzinach wspinaczki i marszu meldujemy się na szczycie Połoniny Caryńskiej (1234 m n.p.m.), po drodze wchodzimy także na drugi jej szczyt (1297 m n.p.m.) i jak w dniach poprzednich pomimo zmęczenia podziwiamy piękno naszych Bieszczad. Teraz ponownie strome zejście na Przełęcz Wyżniańską i przeskok na drugą stronę do Bacówki pod Małą Rawką, gdzie postanowiliśmy trochę odpocząć przy naleśnikach z jagodami i żurku. Wracamy na parking i do Ustrzyk Górnych.
I przyszedł koniec naszego szybkiego i krótkiego wypadu w Bieszczady, w piątek pakujemy się w samochody i po śniadaniu ruszamy w stronę Kalisza. Po drodze wjeżdżamy jeszcze na dłuższą chwilę do jednej z najstarszych osad w Bieszczadach założonej w 1376 roku, wsi Myczkowce. Tutaj zwiedzamy Ogród Biblijny oraz Park Miniatur Świątyń. Na 10 wzgórzach umieszczono 140 miniatur drewnianych kościołów i cerkwi z Polski i Ukrainy oraz Słowacji w skali 1:25. Coś pięknego i na pewno żmudnego w tworzeniu i utrzymaniu.
Adam Wojcieszak
Sekretarz SEiRP Kalisz